sobota, 20 grudnia 2014

Pasywna agresja

Gra (Szwecja 2011) - reż. Ruben Östlund

Dawno, od czasu Haneke i jego Funny Games, żaden film mnie tak nie poruszył. Nie zdenerwował, nie przestraszył, ani nie dał do myślenia. Tego mało, bo na dodatek był idealny pod każdym względem. Styl dokumentalizowany jeżył włosy na głowie a scena po scenie były dokładnie zaplanowane. Wrażenie dotkliwej realności powodowało nieświadome wciskanie się w fotel. Ja nie chcę wierzyć, że żyjemy w rzeczywistości, w której takie sytuacje w ogóle mają prawo bytu. Tak wiele rzeczy jest nie tak w tej historii, że po seansie trudno mi było wydusić z siebie choć słowo.

środa, 10 grudnia 2014

Ile skina w skinie, czyli filmy o neonazistach | cz. 2/2


Pierwsza część tekstu dostępna tutaj.



 4. Fanatyk (Stany Zjednoczone 2001) - reż. Henry Bean

Na zdj. Ryan Gosling.

W neonazistowskim maratonie nadeszła kolej Goslinga. Moje filmowe antyamerykańskie poglądy uzewnętrzniałem już wiele razy, więc nie muszę chyba mówić czego się tutaj spodziewałem. Miałkiej opowieści o buntowniku na życiowym zakręcie, być może o błędzie w wychowaniu, o tym czyja to wina i dlaczego nie samego bohatera, który jest oczywiście ofiarą. Nie, jest tu drugie dno. Za dość mętną wodą, przez którą nie widać jak głębokie to dno. Ale jest.

środa, 3 grudnia 2014

piątek, 21 listopada 2014

Malkontent

Obywatel (Polska 2014) – reż. Jerzy Stuhr

Określenie polska komedia bardzo dobrze mi się kojarzy. Spora historia znakomitych pozycji, które się po prostu nie starzeją. Podobnie nazwisko Stuhr. Zdziwiłem się, jak zobaczyłem, że bohater Amatora, Kilera i oczywiście Seksmisji również reżyseruje. Niestety Pogoda na jutro mnie nie zachwyciła. Film, który zupełnie nie zapada w pamięć. Zbyt osobisty, by miał wpływ na większą grupę. Ale cóż ja mówię, przedstawiciel potransformacyjnego pokolenia, któremu najczęściej zarzuca się brak wiedzy o życiu z braku doświadczenia stania w kolejkach. W przypadku Obywatela Stuhr twierdzi, że film jest właśnie do mnie, żeby uzmysłowić mi jakie to były czasy. Co więc idealny odbiorca sądzi na temat filmu?

czwartek, 13 listopada 2014

Hołd udany, świat uratowany

Interstellar (Stany Zjednoczone 2014) - reż. Christopher Nolan

Bardzo rzadko postrzegam film premierowy przez pryzmat reżysera. Staram się kierować emocjami przekazanymi w zwiastunie, wielkimi obietnicami autora, ogólnie płynąć z powszechną ekscytacją. Nie inaczej w przypadku Interstellara. Kupiło mnie hasło "hołd dla Odysei Kubricka". I choć mój wrodzony sceptycyzm mnie nie opuszczał, to już wiedziałem, że na pewno obejrzę to w kinie. Ciekawość wygrała z rozsądkiem i przeczytałem naprzód kilka recenzji, które nie zachęcały do obejrzenia. Film płytki, za długi, naiwny i przeciętny - twierdziły. Pseudonaukowe dywagacje były zarzutem numer jeden, ale powtarzały się opinie, że niepotrzebnie wmieszano religię, zmarnowano potencjał i tym samym pieniądze i czas widza. Daleki jestem od polemiki z autorami tych recenzji, ale wytłumaczę pokrótce dlaczego źle oceniono film.

Na zdj. od lewej: genialna Mackenzie Foy i Matthew McConaughey.

piątek, 7 listopada 2014

Podsumowanie miesiąca: październik 2014

Witam wszystkich na oficjalnym otwarciu nowego działu w blogu. Czerwona wstęga już przecięta. Zapraszamy na skromny poczęstunek w postaci ciasta drożdżowego ze śliwkami, którego napiekła pani Dorotka oraz kawę Inkę. Dla dzieci przewidziane są ciekawe gry i zabawy. Zapraszamy wszystkich do udziału w loterii, w której nagrodą główną jest rower marki MTB Rajder Gold Edition ufundowany przez Zakład Mleczarski "Wojtuś". Brawa dla sponsora, panie Władziu, zapraszamy do nas na scenę, gorące oklaski, dla pana Władzia.

Ale na serio. Czas wypluć kija. Co miesiąc zestawienie miesięczne w postaci minirecenzji z działu Filmoteka. Filmy, które doczekały się pełnych tekstów oczywiście podlinkowane.


La Strada (Włochy 1954) - reż. Fedrico Fellini, na zdj. Giulietta Masina.

czwartek, 6 listopada 2014

Końska dawka patosu

Furia (Stany Zjednoczone 2014) - reż. David Ayer

Byłem, doświadczyłem, ubawiłem się, popłakałem. David Ayer dał mi to wszystko. Czegóż innego się jednak spodziewać po filmie targetowanym na KAŻDEGO. Jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego, mawia mój dziadek i jest w tym dużo racji. Nie znajdziemy tu wybitnego dzieła artystycznego. Ale świetną, dwugodzinną rozrywkę owszem. Uwielbiam filmy wojenne, to podobno typowo męski gatunek. A temat drugiej wojny interesuje mnie szczególnie (i wojny w Wietnamie, czyli w sumie ok. 99% tematyki filmów wojennych). Z sali kinowej wychodziłem zadowolony, ale żadna amerykańska produkcja nie wyjdzie ode mnie bez słowa krytyki.


czwartek, 30 października 2014

Efekt spóźnionego zapłonu

Spirited Away: W krainie Bogów (Japonia  2001) - reż. Hayao Miyazaki

Nie będę ukrywał, że na Anime się nie znam, zakładając oczywiście, że gatunek ten wymaga obycia. Kinematografia japońska do tej pory oczarowywała mnie za każdym razem. Nie ważne czy chodzi o film aktorski, czy animowany. Tron we krwi to arcydzieło, ale Akira, choć z zupełnie innej beczki, trzyma ten sam, wysoki poziom. Po raz setny, pewnie nie ostatni, złapałem się w pułapkę własnych oczekiwań, które oczywiście były za wysokie (muszę przestać o tym mówić; przyjmijmy, że zawsze to robię). Nie daję szansy filmom na samoobronę, tylko oczekuję, że będzie taki jak tamten czy inny, że tak samo mi się spodoba, stworzy podobny świat i zauroczy postaciami. Bo tamten mi się podobał, więc ten też ma. Podejście zgubne, bo rzadko coś w ten sposób zaskoczy. Świat kinematografii pełen jest miernoty i trzeba ostrożnie lawirować, żeby nie wdepnąć. W tym przypadku poszczęściło mi się.


czwartek, 23 października 2014

Geniusz w prostocie

Złodzieje rowerów (Włochy 1948) - reż. Vittorio De Sica

Znowu zaczęła się Akademia Filmu Światowego we Wrocławiu. Chodzę, bo lubię, kiedy za mnie ktoś wybiera dobre filmy i jeszcze coś o nich opowie. Podzielona na moduły wprowadza nas w kolejne epoki filmu światowego. Na początek neorealizm włoski, z którym spotkałem się się już wcześniej, w Odysei Filmowej. Fragmenty Złodziei rowerów były, ale to nigdy nie to samo, co obcowanie z pełnym dziełem. Zachęca czarno-białość, o czym już zresztą pisałem, przy okazji Bulwaru Zachodzącego Słońca. Zachęca również miano przedstawiciela gatunku. Cokolwiek by to nie było, pozycja ta zobowiązuje.

Na zdj. od lewej: Enzo Staiola i Lamberto Maggiorani

sobota, 18 października 2014

Wszystko już było

Chłód w lipcu (Stany Zjednoczone 2014) -reż. Jim Mickle

Są takie dni, kiedy nie ma się pomysłu na to jaki film obejrzeć. Trzeba wybrać coś dla szerszego grona, nie tylko dla siebie, więc brane pod uwagę wytyczne są ścisłe. Nie o miłości, nie horror, nie polski, nie stary, nie za długi. To jaki? Wybór pada najczęściej na nowość, o której się kiedyś czytało. Chłód w lipcu wygląda ciekawie na papierze, a pamiętam również kilka pochlebnych recenzji. Więc film, którego nikt w towarzystwie nie widział, raczej niszowy, nie starszy niż rok. Raz kozie śmierć.

Od lewej: Sam Shepard, Michael C. Hall, Don Johnson.

piątek, 3 października 2014

Ile skina w skinie, czyli filmy o neonazistach | cz. 1/2

Na zdj. Tim Roth.

Dzisiaj się zwierzę (Today I animal). Uwielbiam filmy o skinheadach. Nie ma to absolutnie żadnego związku z sympatią, czy też jej brakiem, do samej subkultury. Nauczyłem się nie stygmatyzować, od kiedy piłem w takim towarzystwie wódkę i okazali się oni bardzo sympatycznymi ludźmi, tylko z małym nieporządkiem w głowach. Uważam, że temat ten jest dla filmu bardzo wdzięczny. Przede wszystkim trudny, często społecznie zaangażowany temat, a kino to uwielbia. Mocno wyraziste postaci, bo jakżeby inaczej. Nieunikniony konflikt, co jest bardzo plastyczną materią dla dramatu. I na koniec dobra ścieżka dźwiękowa, niezależnie czy to reggae czy punk.

środa, 24 września 2014

Tom Cruise wciąż nie rozczarowuje

Na skraju jutra (Stany Zjednoczone 2014) - reż. Doug Liman

Mam szczęście do filmów z Tomem Cruisem. Niepamięć mnie oczarowała. Oczywiste odniesienia do Moona i Matrixa są ukłonem w stronę filmów, które dla gatunku sci-fi wniosły niebywale dużo. To zabawne, bo nawet nie tak bardzo za człowiekiem przepadam. O jego życiorysie wolę nie czytać w obawia o własne szare komórki, a film z jego udziałem jakoś sam zawsze wpadnie. Nikt już na nie czeka. I tak się ukażą czy tego chcemy czy nie. Czym więc Na skraju jutra zaskarbiła moją sympatię?

Na zdj. Tom Cruise

sobota, 20 września 2014

Przyszłość Woody'ego Allena na przykładzie Magii w blasku księżyca

Magia w blasku księżyca (Stany Zjednoczone 2014) - reż. Woody Allen

Ach, Woody, Ty wiesz, że ja Cię uwielbiam, prawda? Od paru lat coroczną tradycją z mą lubą jest wybieranie się do kina na nowy film Allena. Skoro już rok w rok je wypuszcza, a są w tonie odpowiednim na randkę, to czemu nie? Tu coś o miłości, tam jakiś inteligentny monolog, w konwencji nie zmienia się wiele. I z tej sympatii właśnie z trwogą oglądam co roku nowe zwiastuny. Co też poczciwy staruszek znowu wymyślił? Czy nie naważył sobie za wiele? Czy znowu nie kalkował sam siebie? W odpowiedzi na zaproszenie na film krzyknąłem głośno NIGDY! Raz, że Allen tylko w ramach corocznej tradycji, a dwa, że zwiastun wykrzywił mi gębę i zasmucił głęboko. Czy to koniec nowojorczyka?

Magia w blasku księżyca, na zdj. od lewej: Emma Stone i Colin Firth

środa, 17 września 2014

Najciekawszy nudny film

Boyhood (Stany Zjednoczone 2014) - reż. Richard Linklater

Czaiłem się na ten film długo na Nowych Horyzontach. Niedoczekanie - seanse były oblegane, a ja dysponowałem czasem tylko w godzinach wieczornych. Ale teraz film zgarnął należne mu laury i pojawił w szerszej dystrybucji. Nie mogąc się doczekać wydrukowałem bilet i popędziłem na złamanie karku po nieprzyjaznych dla rowerzystów ulicach Wrocławia na prawie trzygodzinny seans. Mając na uwadze jakość poprzednich nowohoryzontowych filmów uzbroiłem się w cierpliwość. Słusznie.

Patricia Arquette i Ellar Coltrane

poniedziałek, 1 września 2014

Masochizm

Her (Stany Zjednoczone 2013) - reż. Spike Jonze

Melancholijnej muzyki i filmów unikam z zasady. Nie lubię, jak na własne życzenie, wbija mnie w smutek, kiedy na ogół mam dobry nastrój, a przynajmniej neutralny. Nie czuję się również samotny. Z uczuciem tym zapoznałem się lepiej przez ostatnie dwa miesiące. Zostałem słomianym wdowcem, osamotnionym na polu bitwy żałośnie długich godzin pracy i boleśnie wczesnego wstawania. O Her wyczytałem, że to film dobrze przedstawiający samotność, więc kiedy, jak nie teraz, zrozumiem go lepiej? Był to dobry wybór, mimo, że wbrew antymelancholijnej zasadzie.

Joaquin Phoenix

wtorek, 26 sierpnia 2014

Hołd czy satyra?

Bulwar Zachodzącego Słońca (Stany Zjednoczone 1950) - reż. Billy Wilder

Jeden z filmów, o których słyszy się od dawna, ale właściwie nie do końca wiadomo o czym jest i prawdopodobnie myli się go z jakimś innym. Wielki tytuł, ale na tyle stary, żeby stał nisko w drabinie priorytetów. Bowiem w stereotypie człowieka młodego, wychowanego na innej kinematografii, spoglądanie w przeszłość przyniesie tylko nudę i uczucie infantylizmu. Ważniejsze, a przede wszystkim lepsze, jest przecież to, co aktualne, co nowe. To się powinno recenzować i o tym rozmawiać. A nie prawda, bo perły sprzed 60, czy 70 lat też potrafią zaskoczyć.

sobota, 23 sierpnia 2014

Relikt amerykańskiego kina popularnego lat 50.

Buntownik bez powodu (Stany Zjednoczone 1955) - reż. Nicholas Ray

Zawsze staram się wprowadzić w kontekst czasowy filmu, ponieważ ten element bardziej, niż jakikolwiek inny, może wpłynąć na jego odbiór. Nie da się zaprzeczyć, że filmy są autonomicznymi jednostkami, ale zupełnie samowystarczalnych dzieł jest naprawdę niewiele. Każdy wpisuje się w falę, prąd czy nurt, a jeżeli tego nie zauważamy, znaczy, że prawdopodobnie jeszcze w nim tkwimy. Potrzeba więc często perspektywy czasu by docenić dzieło - spojrzeć na nie wraz ze wszystkimi elementami składowymi. Tym bardziej jeśli istotne są czynniki niezamierzone przez autorów.

Natalie Wood i James Dean

środa, 20 sierpnia 2014

I guess I'm in love with you

Wielki sen (Stany Zjednoczone 1946) - reż. Howard Hawks

Film noir to jeden z gatunków, do którego miałem sięgnąć, ale stale odkładałem to na później. Natomiast reżyser, Howard Hawks, jest twórcą kilku filmów, które widziałem i podobały mi się bardzo. Czemu nikt mi nie powiedział? Autor scenariusza do znakomitych Ludzi podziemia - tylko to by wystarczyło, żebym natychmiast usiadł do Wielkiego snu.

Humphrey Bogart i Lauren Bacall

sobota, 16 sierpnia 2014

Złudzenie wolności

Easy Rider (Stany Zjednoczone 1969) - reż Dennis Hopper

Oglądanie pozycji piastujących miejsce w rankingach najlepszych filmów wywołuje ciepłe poczucie gwarancji dobrej produkcji oraz przyjemność obcowania z dziełem ważnym. Każdy większy film zrobił coś dla kinematografii. Wprowadził modę na konkretne ujęcia, wypromował styl gry aktorskiej (czy też samego aktora) lub rozpoczął, albo dołożył się do ważnego nurtu. Easy Rider to film o pragnieniu wolności. Jego postulat wolności oraz zróżnicowana recepcja bez pytania wpycha ten film między przełomowe.

Na zdj. od lewej: Peter Fonda i Dennis Hopper

wtorek, 12 sierpnia 2014

Czytając między wierszami

Piękna praca (Francja 1999) - reż. Claire Denis


Kino potrafi być piękne, monotonne, popularne i edukujące. Może pozwolić wypocząć, albo wyprowadzić z równowagi. Może tworzyć opinie, a nawet wpływać na zmianę prawa (Krótki film o zabijaniu). Są filmy trudne z powodu różnic kulturowych (Dotyk grzechu), albo ze względu na skomplikowaną, zawoalowaną konstrukcję. Takie oglądać trzeba w pełnym skupieniu. Do ostatniego typu należy Piękna praca.

sobota, 9 sierpnia 2014

MFF Nowe Horyzonty 2014 #5 - Szukając Vivian Maier

Szukając Vivian Maier (Stany Zjednoczone 2013) - reż. John Maloof, Charlie Siskel

Ostatni dzień festiwalu był jego ostatnią szansą na odkupienie się w moich oczach. Zaufałem po raz ostatni i w końcu się nie zawiodłem. Na filmie, oczywiście. Ale przecież nic dziwnego, skoro to dokument biograficzny, a nie nadambitny dramat egzystencjalny i nie 3-godzinny eksperyment filmowy. Trwa to półtorej godziny i opowiada historię Vivian Maier. A może historię odkrycia Vivian przez Johna Maloofa, młodego historyka? Bo to on jest odkrywcą i pośmiertnym agentem fotografki, oraz autorem filmu na jej temat. Jego na filmie widzimy najczęściej i właściwie trudno powiedzieć czy to konwencja filmu jak u Michaela Moore'a, czy autopromocja.

Na zdj.: Vivian Maier

czwartek, 7 sierpnia 2014

MFF Nowe Horyzonty 2014 #4 - Mary is happy, Mary is happy

Mary is happy, Mary is happy (Tajlandia 2013) - reż. Nawapol Thamrongrattanarit

Scenariusz filmu oparty jest na 410 twittach przypadkowo wylosowanej, autentycznej użytkowniczki. Musiałem to zobaczyć. Czegoś takiego przecież jeszcze nie było. Żyjemy w 21. wieku, gdzie liczbę wieków pisze się cyframi arabskimi, aby to podkreślić. Młoda część społeczeństwa praktycznie nie może żyć bez witryn społecznościowych. To teraz ich życie towarzyskie. I nie mówię tylko o Polsce. Wszędzie tam gdzie jest Internet obserwujemy podobne zjawisko. Pisanie publicznych pamiętników nikogo już nie dziwi. Internetowy ekshibicjonizm wrósł nam pod naskórek, a próżność ma się dobrze. Mówię przecież wyłącznie do osób, które czytają tego bloga, co znaczy, że w 99% wypadków aktywnie korzystają z komputera. To film dla nas, moi drodzy.

Na zdj.: Patcha Poonpiriya.
 

wtorek, 5 sierpnia 2014

MFF Nowe Horyzonty 2014 #3 - Niebiańskie żony Łąkowych Maryjczyków

Niebiańskie żony Łąkowych Maryjczyków (Rosja 2012) - reż. Aleksei Fedorchenko

Dziś, drogie Panie i  drodzy Panowie, wszyscy idziemy na wrocławski Rynek, gdzie o godzinie 22:05 na przeogromnym ekranie w samym centrum i podczas deszczu wyświetlać będziemy gołe tyłki, ćwierkające waginy i tańczące nago kobiety pokryte przezroczystym kisielem. A to dlatego, że będziemy eksplorować zwyczaje i obrzędy miłosne ugrofińskich pogan w kolejnym filmie o długim tytule w ramach festiwalu Nowe Horyzonty. Bierzcie ze sobą pociechy, dziadków, babcie i teściów. Zapraszamy serdecznie!


sobota, 2 sierpnia 2014

MFF Nowe Horyzonty 2014 #2 - Trudno być Bogiem

 Trudno być Bogiem (Rosja 2013) - reż. Aleksei German

Z nowohoryzontowymi propozycjami zwykle bywa tak, że ich atrakcyjność przed seansem ocenia się nie na podstawie doświadczenia związanego z twórczością reżysera, a w oparciu na krótkim opisie filmu, kilku kadrach, czasem zwiastunie i oczywiście bardzo nielicznych opiniach. Należy wyrobić sobie filmową intuicję, która podpowie na co warto trwonić czas i pieniądze, a na co nie. Nie ma to nic wspólnego w legendarną damską intuicją. Chodzi o zwykłe obycie z art house'ową breją i instynktowną czujność w zabezpieczaniu się przed kiczem i kinem-zbyt-osobistym-by-było-dobre.

Na pierwszym planie: Leonid Yarmolnik

środa, 30 lipca 2014

MFF Nowe Horyzonty 2014 #1 - Zaklęcie, które odpędza ciemność

Zaklęcie, które odpędza ciemność (Francja, Niemcy, Estonia 2013) - reż. Ben Rivers, Ben Russell

Festiwal Nowe Horyzonty podobno jest jednym z największych w Europie. Wyświetlane są filmy przedpremierowe, ale i z roku bierzącego i poprzedniego. Selekcja materiału dopuszcza różne dzieła, ale sam tytuł festiwalu zwiastuje, że nie będzie to kino popularne. Eksperymenty i nowatorskie metody to ulubione określenia w mikro recenzjach filmów - również i tego. Nie zniechęcił mnie zapowiedziany brak sztywnej fabuły czy wręcz luźne sceny bez widocznego, na pierwszy rzut oka,  związku. Byłem tym zaintrygowany.


poniedziałek, 28 lipca 2014

Pierwszego razu się nie zapomina

Murzynka Pani X (1966) - reż. Ousmane Sembène

Z ogromną przyjemnością obejrzałem wszystkie piętnaście odcinków Odysei filmowej. Naszpikowana jest fragmentami filmów, o których mi się nie śniło i pewnie w inny sposób nigdy bym na nie nie trafił. Zapełniłem obustronnie dwie kartki A4 tytułami do obejrzenia i sukcesywnie, z nieukrywaną dumą, odkreślam kolejne niszowe pozycje. Oto jedna z nich.

Mbissine Thérèse Diop

środa, 23 lipca 2014

Klasyka klasyki, posypana klasyką

Szczęki (Stany Zjednoczone 1975) - reż.  Steven Spielberg

Doskonale wiedziałem z czym mam do czynienia, zanim obejrzałem pierwszą minutę filmu. Najbardziej popularną ścieżkę dźwiękową w historii kina, nagrodzoną Oscarem, znałem od dawna. Szczęki są o ataku rekinów, tyle również wiedziałem. Znane mi były sukcesy finansowe tego filmu, a nazwisko reżysera obiło się o uszy. Czemu wciąż tego nie widziałem? Bałem się, że legenda filmu sama obali się po tym, jak na własne oczy skosztuję dzieła. Nie chciałem by renoma hitu kinowego upadła, a film nie zmienił się z klasyka w miałką zawiesinę z pogranicza kina A i B. Raz kozie śmierć - powiedziałem - miejmy to za sobą.

Denise Cheshire 

sobota, 19 lipca 2014

O najlepszym filmie Tarantino

Wściekłe psy (Stany Zjednoczone 1992) - reż. Quentin Tarantino

Od lewej: M. Madsen, Q. Tarantino, H. Keitel, C. Penn, L. Tierney, T. Roth, S. Buscemi

W przypadku filmu takiego jak Wściekłe psy nie ma potrzeby przedstawiania zarysu fabuły - nie ona jest tutaj ważna. Nie ma sensu odnoszenie dzieła do poprzednich produkcji reżysera, bo są tylko dwie i mało istotne. Należy z całą pewnością zwrócić uwagę na konstrukcję filmu i jego konwencję, bo oba te czynniki są fundamentem spektakularnego sukcesu jaki osiągnął obraz, a wraz z nim reżyser. Konstrukcję tak oryginalną, że stworzyła nowy nurt w kinie kryminalnym, a nazwisko reżysera stało się jego symbolem.

Najpopularniejszy ogr wciąż na czasie

Shrek (Stany Zjednoczone 2001) - reż.Vicky Jenson, Andrew Adamson

Następuje w życiu każdego mężczyzny taki moment, w którym musi obejrzeć bajkę (dalej zwaną filmem animowanym). Są tego różne powody (czy też preteksty) i są też różne filmy animowane, ale to zjawisko jest pewne jak kolejny wschód słońca.

Osioł i Shrek (głosy: Jerzy Stuhr i Zbigniew Zamachowski)

wtorek, 15 lipca 2014

O tym, czego wymagam od Bonda

Skyfall (Wielka Brytania 2012) - reż. Sam Mendes

Po „najnowszym Bondzie” spodziewać się można wiele, ale nie dzieła sztuki. Nie oszukujmy się – to zdeklarowany film sensacyjny. Sensacyjny z rodzaju tych, w których każda scena spointowana jest spektakularną eksplozją lub równie widowiskowym pościgiem, strzelaniną czy nalotem dywanowym. Idąc do kina oczekujemy popisów sprawności fizycznej, szybkich aut i egzotycznych kobiet. Czasem w odwrotnym szyku. Pragniemy zrelaksować się oglądając wyżej wymienione pierwiastki skondensowane w dwugodzinną papkę o mniej lub bardziej atrakcyjnych walorach organoleptycznych i intelektualnych. Na fali popularności (trwającej zdecydowanie za długo) sensacyjnego kina epickiego poprzeczka zawieszona nawet tak nisko może pozostać jednak niezdobyta.

Daniel Craig i Aston Martin DB5

W końcu dramat, czy XXX?

Romance (Francja 1999) - reż. Catherine Breillat

Obejrzenie tego filmu stale odkładałem na później, początkowo zniechęcony mdłym opisem i jego niską oceną, a nawet kiepskim plakatem. Mając na uwadze to, że poważnie traktujący swoje zajęcie reżyser czy producent dba o każdy aspekt filmu, zostałem przez niego rozczarowany, zanim obejrzałem choćby minutę filmu. Będąc świadomy, że filmy trzymają się pewnej konwencji; z założenia stronią od pornografii, bo tym zajmuje się inna część rynku kinematografii, zastanawiałem się jak lichej jakości musi dramat "XXX". Zupełnie bezpodstawnie, jak się później okazało.

Caroline Ducey