wtorek, 5 sierpnia 2014

MFF Nowe Horyzonty 2014 #3 - Niebiańskie żony Łąkowych Maryjczyków

Niebiańskie żony Łąkowych Maryjczyków (Rosja 2012) - reż. Aleksei Fedorchenko

Dziś, drogie Panie i  drodzy Panowie, wszyscy idziemy na wrocławski Rynek, gdzie o godzinie 22:05 na przeogromnym ekranie w samym centrum i podczas deszczu wyświetlać będziemy gołe tyłki, ćwierkające waginy i tańczące nago kobiety pokryte przezroczystym kisielem. A to dlatego, że będziemy eksplorować zwyczaje i obrzędy miłosne ugrofińskich pogan w kolejnym filmie o długim tytule w ramach festiwalu Nowe Horyzonty. Bierzcie ze sobą pociechy, dziadków, babcie i teściów. Zapraszamy serdecznie!


Ma się czasami wrażenie, że jedynym środkiem ekspresji w sztuce jest nagość i erotyzm. Ewentualnie okrucieństwo, ale ten element został nam podarowany. Jeśli chcesz przyciągnąć uwagę, po prostu rozbierz się i sfotografuj na tle rozbryzganej na ścianie farby. Sztuka. Rozbryzgaj farbę na własnym ciele i sfotografuj. Sztuka. Wymaż farbą i siebie i ścianę, sfotografuj, a w photoshopie dodaj kolorowy filtr (bo szkoda ci malować po obiektywie). Sztuka. Erotyzm dawno przestał zaskakiwać i zachwycać. Stał się komercyjną zagrywką na przyciągnięcie uwagi publiczności tej wymagającej i tej nie. Więc dlaczego w filmie o bardzo ciekawej grupie etnicznej reżyser skupił się tylko na ich życiu intymnym?

Być może właśnie ta sfera ich życia zapewnia odpowiedni materiał na autokarykaturalną komedię. Forma jaką wybrał reżyser jest wdzięczna i dobrze sprawdza się na ekranie. Lubię nagość, jestem jej fanem, ale mimo wszystko byłem zawiedziony, że film ugrzązł w temacie seksu. Wprawdzie występujące tam panie są niezwykle urodziwe, a ich przygody miłosne zapewniają nam dużo śmiechu, ale liczyłem na szerszą perspektywę. Niedoczekanie.


Z drugiej strony, jeśli chcę się dowiedzieć więcej na temat tej grupy etnicznej - powie zgryźliwy internauta - mogę sobie znaleźć odpowiednie hasło w Wikipedii, albo wybrać do biblioteki, nie? Tak, ale granica między rzetelną ilustracją Maryjczyków, a obrazem rozrywkowym, dotyczącym jedynie pożycia intymnego, jest postawiona w złym miejscu. Nie mam pewności, czy takie podejście nie było profanacją. Ma się czasami wrażenie pewnej niewdzięczności, jakby autor wykorzystał temat, aby sprzedać siebie. Przecież to tylko niewinny komik, wyluzuj - krzyczy dalej internauta. Obraz przyprawiony golizną staje się produktem atrakcyjnym dla szerszej publiczności. Z drugiej strony kto powiedział, że każdy film półfabularny i półdokumentalny musi być poważny i skupiony na aspektach społeczno-politycznych? Bawmy się, eksperymentujmy, myślmy poza pudełkiem.

Niebiańskie żony składa się z noweli, raz dłuższych, a raz krótszych, raz bardziej zabawnych, raz bardziej tragicznych. Nie ma zasady nawet w ich długości. Niestety ta niespójność widoczna jest również w związku filmu z tematem, a to już niedobrze. Niektóre z noweli trzymają się konwencji jaką narzuca gatunek, reszta od niego mocno odbiega. Historie dotyczą zwykłych obrzędów, inne zakrawają o magię i znachorstwo, w jednych ukazana jest wielopokoleniowa dbałość o tradycje, w innych młodzieńcza fantazja. Wszystko w efekcie daje obraz eklektyczny i sprawiający wrażenie produkcji niedojrzałej. Od widza wymaga się dużej elastyczności lub po prostu dystansu i wyrozumiałości. Jakkolwiek to zabrzmi - dzieło dostarcza jedynie materiału na anegdotki, ale nie na dyskurs filmowy.

Charakter humorystyczny ratuje ten film przed legendarnymi już rzeszami uciekających w popłochu nowohoryzontowców. Ten film wie, że jest śmieszny i wygłupia się przed publicznością. Jak klasowemu klaunowi - sprawia mu przyjemność wywoływanie śmiechu, przy okazji przedstawiając mitologię Maryjczyków. Całość jawi się jako atrakcyjna komedia, która przy okazji przemyca to i owo na temat kultury ugrofińskiej. Ostatecznie, mimo wszystkich zarzutów, na filmie bawiłem się dobrze. Czasem to jest najważniejsze.

1 komentarz: