poniedziałek, 27 lipca 2015

Wielka obrona Matrixa | cz. 2/2

Pierwsza część tekstu tutaj.

8. Nowe kino


Matrix to nowe kino dla młodych ludzi. To kino pokolenia Y bez dwóch zdań. Pełnoprawny kandydat na klasyka naszej generacji i powinniśmy być z tego dumni. Kiedyś będziemy mogli powiedzieć, że za naszych czasów to było kino! Epickie w czystej postaci, zapierające dech w piersiach i pionierskie w każdym calu. Matrix już teraz widnieje na pierwszym miejscu rankingu Filmweba i piątym miejscu rankingu IMDB. W moim osobistym rankingu przegrywa tylko z Odyseją kosmiczną, a nieskromnie przyznam, że sci-fi się naoglądałem. Wykorzystuje wszystkie cechy gatunku, jak między innymi efekty specjalne i wizje futurystyczne, podnosząc przy tym poprzeczkę o kilka pięter. Żaden film od tej pory nie dokonał takiego poruszenia na scenie filmowej i nie podjął tematu konspiracyjno-fatalistycznego osiągając podobny sukces czy nawet zachwycając zwykle bezlitosną krytykę. Był pierwszy i wciąż jest najlepszy. Już się w historii zapisał. Już jest za późno, czy tego chcesz czy nie.

Może trudno w to uwierzyć, ale pierwsza część ma już 16 lat. Za dwa lata może legalnie spożywać alkohol. A efekty specjalne wciąż robią wrażenie, akcja nadal zdumiewa, film niezmiennie spoczywa na piedestale. Zachowuje aktualność mimo mijających dekad.

9. Animatrix


Animatrix to animowane wariacje na temat Matrixa, jak sugeruje nazwa. Jest to przedłużenie uniwersum, przedłużenie zajebistości, w dziewięciu odcinkach. Jeden opowiada o genezie programu i historii przed matrixem, inny o historii statku, który ostrzegł o mobilizacji maszyn na ofensywę przeciw ludziom, kolejny o historii Kida, młodocianego bohatera bitwy o Syjon. Wszystkie opisują fragment świata przedstawionego w trylogii. Cztery z nich wyreżyserowane są przez duet spokrewnionych ze sobą twórców, reszta została oddana w ręce  reżyserów z całego świata. Każda jest w innym stylu, posiada inną koncepcję i styl animacji, ale co je spaja to dostrzeżony geniusz historii Wachowskich. To fan-fiction w oficjalnej Warnerowej animacji. Prawdziwa gratka dla entuzjastów trylogii i hołd dla reżyserów.

Animacje są brudne, cyberpunkowe, więc nawiązują do prawdziwego Anime (japońskie bajki dla dorosłych, w skrócie), które wcześniej zainspirowały Wachowskich do napisania scenariusza. Jakie wspaniałe koło adoracji. W pozytywnym sensie, ma się rozumieć. Tutaj, trzeba przyznać, ignorujące grawitację bijatyki wyglądają autentyczniej, co jedynie utwierdza w przekonaniu jak świetną robotę zrobili Wachowscy przenosząc je na barki prawdziwych aktorów i speców od efektów. To spełnione marzenie nerdów na całym świecie.

10. Trylogia


Mimo, że cały czas odnoszę się do trylogii to i tak poświęcę jej osobny paragraf w kontrofensywie na spodziewany zarzut idealizowania jedynie pierwszej części. Jakkolwiek bym chciał, aby było inaczej, to nawet wewnątrz trylogii są trzy osobne filmy. Są wyodrębnionymi dziełami i tylko pewne elementy spajają je w całość. Są ściśle związane fabularnie, to oczywiste. Stoją natomiast w pewnej dysproporcji. Mianowicie dwie kolejne części kręcone były wspólnie i dopiero w montażowni rozdzielono je na dwa filmy. Nie udałoby się opowiedzieć tak rozległej historii w jednym filmie. Dlatego opinia krytyczna lubi rozdzielać je na opozycje, arcydzieła i sensacyjnej kontynuacji. Nic bardziej błędnego. Wspominałem już, że Matrix to od początku była trylogia, a kolejne dwie części stanowią nic, jak tylko naturalną kolej rzeczy. Bylibyście usatysfakcjonowani po wprowadzeniu w uniwersum Matrixa, by po pokonaniu jednego, zaledwie, agenta i zapowiedzi wyzwolenia całej ludzkości Neo po prostu odleciał sobie w niebo i na tym byłby koniec? Ja wiem, że nie. Poza tym historia, aż prosi się o kontynuację. Tyle mowy o wybrańcu, o przepowiedni, o ostatnim ludzkim mieście pod ziemią, żeby nawet nie otrzeć się o temat?

Nie czarujmy się, mawia Peja, więc nie będziemy się czarować. Choć pierwsza część jest faktycznie najlepsza, to przy poziomie jaki wyznaczyła druga i trzecia wciąż pozostają niedoścignione. Sceny walk są jeszcze efektowniejsze i bardziej pomysłowe. Jest również 10-minutowa scena pościgu, która zawiera przepiękne Ducati 996. Na jej potrzeby zbudowano ponad dwukilometrowy odcinek autostrady! A całość oczywiście kończy się wielką eksplozją i tryumfem tych dobrych. I to jest niesamowite w Matrixie - przemawia do części intelektualnej i prymitywnej. Każdy ma przynajmniej tą drugą.  

Zresztą pierwsza część wydaje się być prologiem, jeśli spojrzymy na zakończenie trylogii. Neo nie mógł zdobyć całej tej siły, po to, by jej nie użyć. Wojna przenosi się do świata prawdziwego i nagle nasz superbohater zdzierany jest z nadprzyrodzonych zdolności manipulacji prawami fizyki. Główny czarny charakter wyrywa się spod zwierzchnictwa i wnika do prawdziwego świata. Grupa Nabuchodonozora jest osią wydarzeń w wielkiej bitwie o Syjon, podczas gdy wybraniec pertraktuje pokój z maszynami. Trzeba przyznać, że nie brzmi to jak fabuła kolejnego odsmażonego kotleta. To jest piękny dramat sci-fi z moralnymi rozterkami i próbą rozgryzienia zagadnienia człowieczeństwa, po raz setny powtórzę!

11. Mózg w naczyniu


Filozoficzna koncepcja sceptycyzmu autorstwa Hilarego Putnama, nie wykluczająca interpretacji otaczającego nas świata za wytwór [szalonego] naukowca, który umieścił nasz mózg w naczyniu i poddał go działaniu symulacji. Skąd mamy wiedzieć czy nie jesteśmy mózgiem w naczyniu? Czy samo myślenie o tym jest wskazówką o syntetyczności klawiatury, po której właśnie stukam? A wszystkie osoby, do których adresuje ten tekst są jedynie sfabrykowanym bodźcem?

Wachowscy wykorzystali tę zatrważającą koncepcję w najlepszy sposób z możliwych, czyli w thrillerze fikcji naukowej. I rozważają. "Ignorance is bliss", mówi Cypher w pewnym momencie, żałując, że nie wybrał niebieskiej pigułki. Może lepiej nie znać prawdy? Co, jeśli Neo nie wyzwala, a więzi w rzeczywistości wbrew woli? Agent Smith w ostatniej scenie pyta: "Why, Mr. Anderson, why do you do this, why get up, why keep fighting?", sugerując później, że życie ludzkie jest znaczenia, bez wyraźnego celu. Odpowiedź brzmi: "Because I choose to". Ponieważ taka jest jego wola. Wachowscy wybierają czerwoną pigułkę i pokazują nam walkę o wolność i autonomię. Wybór między pigułkami w rękach Morfeusza, należącego do ludzkiego ruchu oporu, to symbol. Każdy powinien być postawiony przed wyborem. Wybór to świadomość, a świadomość to wolność. Film traktuje o sytuacji bez wyboru, o stawianiu przed faktem dokonanym. O niewoli. O mózgu w naczyniu, o świecie zaprojektowanym do uciemiężania.

12. Podróż bohatera


Pamiętacie, jak mówiłem o przemyślanej konstrukcji? Matrix spełnia wszystkiego wymogi archetypu bohatera, autorstwa Josepha Campbella. W skrócie. To humanista, badający m.in. religie i mitologie. Zauważył w nich dwanaście etapów podróży bohatera, które jednak rzadko spełniane są w całości. Matrix spełnia je wszystkie. Co to oznacza dla filmu? Widoczne wzorowanie się na konstrukcji mitologii oznacza podążanie ich zamysłem i sposobem dociekania. Mity starają się wyjaśnić zasadność ludzkiego bytu. To samo przeprowadzają Wachowscy m.in. w licznych dialogach z Neo z Agentem Smithem czy z Architektem. Matrix to nowoczesny mit, a on nie potrzebuje twardego realizmu tylko niezliczonych metafor i symboli nawiązujących do całości ludzkości. Proste.

Zresztą podobne ciągotki widać również w kolejnych produkcjach Wachowskich, a w szczególności a Atlasie chmur. Wyczuwalny nastrój kryzysu egzystencjalnego może mieć również pewien związek z chęcią zmiany płci jednego z reżyserów podczas kręcenia trylogii, ale w tę stronę nie pójdę, bo nie chcę spekulować o czymś, na czym się nie znam.

13. Obsada




"Po warunkach" określa się obsadę, która pasuje do swojej roli jak ulał. Spójrzmy raz jeszcze na tę mordkę. Czy on nie pasuje idealnie do roli siermięgi-komputerowca wyciągniętego ze strefy komfortu, aby walczyć o ludzkość? Pasuje idealnie.  Oczywiście kostiumy robią swoje, ale tych mechanicznych ruchów głowy i dziwnego stylu biegania nie da sie podrobić. Szepcze swoje kwestie i powieka mu nie drgnie w reakcji na największy komplement czy obelgę. Idealny materiał na wybrańca. Podobnie jest z Trinity. Nie wiem czy uśmiecha się choć raz przez całą trylogię, a sylwetkę ma, słowo daję, jak z żelaza. Najwięcej charakteru jednak nadaje jej dziwnie pociągająca żyła na czole. Morfeusz posiada coś z ojca-opiekuna, ciepło, ale i ostrą dyscyplinę. Wiarę we własne ideały ma wypisane na twarzy. A Cypher to łotr na pierwszy rzut oka. Brawa za casting, ktoś miał nosa.

14. Monica Bellucci



Argument ostatni, ale nie najmniej ważny. Wystarczy spojrzeć na zdjęcie powyżej. I ten francuski akcent!



Hm... Hm... A zatem dlaczego Matrix wzbudza w nas zachwyt i miłość? Dlaczego, gdy oglądamy heroiczne, brawurowe wyczyny Neo, wzbiera w nas poryw? Dlatego, panowie, że Matrix wielkim filmem był! Wielkim filmem! Zapamiętajcie to sobie, bo ważne! Dlaczego oglądamy? Bo był wielkim filmem. Wielkim filmem był! Nieroby, nieuki, mówię wam przecież spokojnie, wbijcie to sobie dobrze do głowy.
~Witold 'Majkel' Gombrowicz

0 komentarze:

Prześlij komentarz