Kadr z filmu Na krańcu świata w reż. Teda Kotcheffa. |
Mało, bo mało, po co drążyć temat.
Wszystkie opisy poniżej pojawiają się na bieżąco w Filmotece. Co miesiąc gromadzę je w jeden wpis.
Na krańcu świata (Australia 1971) - reż. Ted Kotcheff
Zupełna niespodzianka coraz bliżej skłaniająca mnie w kierunku kina australijskiego. Film jednak, co widać od razu, jest ekranizacją powieści. Typowo książkowa podróż bohatera w głąb samego siebie, te wzloty i upadki, intrygujące postaci spotkane po drodze, każda inna, jednak charakterem nijak do protagonisty podobna, a więc stojąca w opozycji, która umożliwia wewnętrzną przemianę.
Kino męskie, niewątpliwie.
Uwolnienie (Stany Zjednoczone 1972) - reż. John Boorman
Obawiałem się megahitu polsatu i go dostałem, ale w lepszej jakości sensacyjnej niż sądziłem. Charakterystyka wyraźnie antybohaterska sprawiła, że powstał realistyczny dramat, który oklepaną tematykę przedstawia ambitnie i nieinfantylnie. Na plus.
Ruchomy zamek Hauru (Japonia 2004) - reż. Hayao Miyazaki
Niby niezwykły, bajeczny, kolorowy, nietypowy, a jednak trochę się na nim nudziłem. Może nie powinienem oglądać anime, a jeśli już to tematyka ściśle futurystyczna?
Film jest romantyczny, mistyczny, dziwaczny, więc podejrzewam, że ma się podobać każdemu - małemu i dużemu. Ma, ale czy się podoba to chyba zależy od przyzwyczajenia do japońskiej animacji. Dla mnie umiarkowanie.