Spirited Away: W krainie Bogów (Japonia 2001) - reż. Hayao Miyazaki
Nie będę ukrywał, że na Anime się nie znam, zakładając oczywiście, że gatunek ten wymaga obycia. Kinematografia japońska do tej pory oczarowywała mnie za każdym razem. Nie ważne czy chodzi o film aktorski, czy animowany. Tron we krwi to arcydzieło, ale Akira, choć z zupełnie innej beczki, trzyma ten sam, wysoki poziom. Po raz setny, pewnie nie ostatni, złapałem się w pułapkę własnych oczekiwań, które oczywiście były za wysokie (muszę przestać o tym mówić; przyjmijmy, że zawsze to robię). Nie daję szansy filmom na samoobronę, tylko oczekuję, że będzie taki jak tamten czy inny, że tak samo mi się spodoba, stworzy podobny świat i zauroczy postaciami. Bo tamten mi się podobał, więc ten też ma. Podejście zgubne, bo rzadko coś w ten sposób zaskoczy. Świat kinematografii pełen jest miernoty i trzeba ostrożnie lawirować, żeby nie wdepnąć. W tym przypadku poszczęściło mi się.
Nie będę ukrywał, że na Anime się nie znam, zakładając oczywiście, że gatunek ten wymaga obycia. Kinematografia japońska do tej pory oczarowywała mnie za każdym razem. Nie ważne czy chodzi o film aktorski, czy animowany. Tron we krwi to arcydzieło, ale Akira, choć z zupełnie innej beczki, trzyma ten sam, wysoki poziom. Po raz setny, pewnie nie ostatni, złapałem się w pułapkę własnych oczekiwań, które oczywiście były za wysokie (muszę przestać o tym mówić; przyjmijmy, że zawsze to robię). Nie daję szansy filmom na samoobronę, tylko oczekuję, że będzie taki jak tamten czy inny, że tak samo mi się spodoba, stworzy podobny świat i zauroczy postaciami. Bo tamten mi się podobał, więc ten też ma. Podejście zgubne, bo rzadko coś w ten sposób zaskoczy. Świat kinematografii pełen jest miernoty i trzeba ostrożnie lawirować, żeby nie wdepnąć. W tym przypadku poszczęściło mi się.